Nie wszystko jest jednak tak kolorowe jak mogłoby się wydawać. Kilka tygodni temu skontaktowali się z nami byli pracownicy wadowickich wodociągów i opowiedzieli o kulisach pracy w największym przedsiębiorstwie wodnym w regionie.
Mobbing, praca za grosze, wykonywanie prywatnych usług przy pomocy państwowego mienia a nawet wykorzystywanie go do kampanii wyborczej burmistrza Wadowic Bartosza Kalińskiego- tak w skrócie według byłych pracowników wyglądała jeszcze niedawno praca w wadowickim przedsiębiorstwie wodociągów i kanalizacji.
Niskie płace w Wadowickim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji
Fachowiec po 40 latach pracy w sumie, a 10 latach w wodociągach dostawał 3700 złotych na rękę. Pracownicy (głównie Ci związani ze związkami zawodowymi Solidarność) walczyli o podwyżki, jednak to prezes Jerzy Obstarczyk ją dostał. Jak wynika z jego oświadczenia majątkowego w 2019 roku prezes zarabiał rocznie w wadowickich wodociągach 70 tysięcy złotych rocznie. W 2021 roku zarabiał 272 tysiące złotych a w 2023 roku już 340 tysięcy złotych.
Wykorzystywanie mienia państwowego w prywatnych celach
Prezes Jerzy Obstarczyk zdaniem pracowników wykorzystywał sprzęt należący do spółki Skarbu Państwa oraz czas pracowników do prywatnych celów.
Wykonywane dla prezesa miały być elementy pieca wędzarniczego, prace budowlane przy jego domu, doszło nawet do sytuacji w której pracownicy musieli prezesowi wozić autem należącym do wodociągów drewno kominkowe na działkę. Pracownicy stwierdzili również, że burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński, korzystał z ciężkiego sprzętu takiego jak koparki, do wykonywania prac ziemnych na swojej posesji.
Twierdzą również, że w czasie wyborów samorządowych, musieli pojazdem należącym do wodociągów wadowickich, holować zepsute (prywatne auto) przewożące banery wyborcze burmistrza Bartosza Kalińskiego.
Mobbing w wodociągach
Pracownicy o mobbingu informowali już kilkukrotnie na przestrzeni lat. Ostatnie pismo z maja 2024 roku, opisywało sytuacje z jakimi zmagali się pracownicy i jak byli traktowani przez prezesa Obstarczyka.
Pracownik, który w trakcie wyborów z kwietnia 2024 roku chciał zostać radnym usłyszał od prezesa Obstarczyka:
Tak żeście se to Jacek wymyślili. Macie swojego kandydata na burmistrza, chcecie żeby wygrał a później mnie ze stołka wywalicie
Na co dzień- jak twierdzą byli pracownicy- prezes bez przerwy nagrywał wszystkie rozmowy o czym ich informował, śledził ich poczynania na wszechobecnych kamerach i za ich pomocą próbował zdyskredytować niektóre osoby w oczach kierowników. Kierownicy natomiast mieli pisać lojalki i oświadczenia, że w przedsiębiorstwie dobrze się dzieje i nie mają na co narzekać.
Prezes był apodyktyczny dla pracowników i traktował ich jako tanią siłę roboczą. Mówił “Tu nie jest fabryka cukierków. Macie zostać i nie macie nic do gadania”. Dobrze było tylko tym pracowników, którzy usługiwali prezesowi. Takie zachowanie Obstarczyka potwierdziły nie tylko osoby przez niego zwolnione ale również dawni przełożeni.
Pan Obstarczyk przeszedł do nas i był kierownikiem jednostki realizującej projekt. Potem był wiceprezesem nawet. To jest osoba taka… bardzo konfliktowy człowiek, który się nie potrafi przyznać do błędu.Ja widzę co tam się dzieje w tych wodociągach wadowickich. Jak oni mieli do mnie przyjechać i sobie popatrzyłem kto tam za przeproszeniem jest we władzach, to proszę pana powiem panu tak, że cały cały zarząd i prokurenci, to byli kiedyś pracownicy MPK. Ja znam tych ludzi, wiem co sobą reprezentują.
Epilog
Jutro Wadowickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji obchodzić będzie uroczystości 90-lecia istnienia zakładu. Czy wodociągi wadowickie stały się prywatnym folwarkiem lokalnych polityków i działaczy? Czy takie strategiczne instytucje nie powinny jednak być apolityczne i nie bratać się z władzą? Czy nie należy ściśle kontrolować działań zarządów, prezesów czy prokurentów tak ważnych dla regionu spółek? Sami odpowiedzcie sobie na te pytania…
Zdjęcie: FB Bartosz Kaliński