Mimo zapewnień burmistrza Bartosza Kalińskiego o stabilnych cenach za wywóz śmieci, Rada Miejska w Wadowicach po raz kolejny podniosła stawki. Od 1 stycznia mieszkańcy zapłacą 33,50 zł za odbiór odpadów od każdej z czterech pierwszych osób w gospodarstwie domowym i 29 zł za każdą kolejną. To już druga podwyżka w ciągu ostatnich miesięcy. We wrześniu stawki wzrosły z 22,50 zł do 29,50 zł, a teraz idą w górę po raz kolejny.
Decyzja radnych spotkała się z krytyką mieszkańców, którzy czują się oszukani obietnicami burmistrza. Jeszcze niedawno Kaliński chwalił się na Facebooku, że Wadowice mają najniższe opłaty za śmieci w regionie. „Ceny za wywóz odpadów rosną, ale nie u nas. Mamy najniższe opłaty za śmieci spośród wszystkich sąsiadujących z nami gmin” – pisał włodarz.
Tymczasem rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Podwyżki tłumaczone są rosnącymi kosztami obsługi, inflacją i wzrostem ilości odpadów. Radni opozycji przypominają jednak, że burmistrz obiecywał stabilne ceny i „wyjście na zero” w kosztach odbioru śmieci.
Kontrowersje budzi również fakt, że gmina Wadowice jest współwłaścicielem nowoczesnego składowiska odpadów w Choczni, a mimo to mieszkańcy płacą jedne z najwyższych stawek w regionie.
Przypomnijmy również, że w 2021 roku burmistrz Kaliński zapowiadał utworzenie miejskiej spółki śmieciowej i zakup pięciu nowych śmieciarek. Miały one służyć do odbioru odpadów w gminie, a ich zakup miał zagwarantować niskie ceny. Spółki jak nie było, tak nie ma, a śmieciarki zostały wynajęte innej gminie.
Mieszkańcy Wadowic czują się rozczarowani i oszukani. Kolejna podwyżka opłat za śmieci uderza w ich domowe budżety, a obietnice burmistrza okazują się bez pokrycia.