Do tragicznego w skutkach wypadku doszło 14 stycznia bieżącego roku w Przytkowicach. Młody mężczyzna zginął pod kołami pociągu

Matka mężczyzny zamieściła poruszający wpis na Facebooku:

„Moi drodzy przyjaciele, znajomi.
W niedzielę 14 stycznia na skutek nieszczęśliwego wypadku zginął mój syn Maksymilian, nad którym przejęłam opiekę po mojej przedwcześnie zmarłej siostrze. Był pełnoprawnym członkiem mojej rodziny, moim ukochanym synem i bratem moich biologicznych dzieci. 8 stycznia świętował swoje 24 urodziny w Hiszpanii, z ukochana dziewczyną Olą, z którą był bardzo szczęśliwy.
Chciałam wyjaśnić raz a porządnie okoliczności jego śmierci, by uciąć brednie panoszące się po Internecie czy w formie głupich plotek.
Maksymilian w sobotę wieczorem wybrał się na dyskotekę z grupą znajomych. Tak! Jak każdy normalny młody człowiek, chodził od czasu do czasu na imprezy. Kiedy stwierdził, że ma już dość, opuścił dyskotekę by udać się na pociąg, na który nie zdążył. Młodzieńcza wyobraźnia podpowiedziała mu, żeby nie czekać na kolejny, a udać się do domu pieszo. Początkowo ruszył spod peronu wzdłuż nasypu kolejowego, jako że nie ma tam chodnika, jak każdy człowiek, który próbuje się tam dostać na peron lub, żeby peron opuścić. Niestety, Maksymilian nie miał tym razem tyle szczęścia co inni. Zza zakrętu wyjechał pociąg, oślepiły go światła, nie był w stanie oszacować odległości pociągu. Jadący pociąg go zahaczył i uderzył w bok głowy. Śmierć nastąpiła na miejscu.
Portale internetowe twierdzą, że chłopak wtargnął na tory, sugerując, że rzucił się pod pociąg, a jego ciało zostało zmasakrowane. Są to wierutne kłamstwa mające wzbudzić sensacje i większą liczbę odsłon swoich witryn. Wczoraj, wraz z biologiczną siostrą Maksymiliana, byłam zidentyfikować ciało, które okazało się całe i na swoim miejscu, z widocznymi śladami po uderzeniu w bok głowy. Pod artykułami zaczęła pojawiać się fala hejtu i jadu wylewana przez bezmózgich użytkowników Internetu. Zwyzywano go od ćpunów, samobójców i debili.
Dzielę się tym z Wami, ponieważ jestem to winna mojemu kochanemu Maksymilianowi. Uważam, że nikt nie ma prawa oceniać chłopca, bo nikt go nie znał tak dobrze jak ja, jego biologiczna siostra i moje dzieci. Maksymilian studiował, miał dobrą pracę, głowę pełną planów na przyszłość i siebie, do realizacji których z dążył z determinacją godną podziwu. Wielokrotnie rozbrajał nas swoją wrażliwością dziecka, autentycznością i inteligencją. Miał wielką wyobraźnie, nieposkromione pokłady optymizmu i tak naprawdę funkcjonował we własnym świecie, na własnych warunkach, co czyniło go wyjątkowym. Miał też w sobie dużo dziecięcej łatwowierności i być może to właśnie go tym razem zgubiło. Wszystkim nam czasami brakuje szczęścia, czystego fartu. Jemu zabrakło go w niedzielę, a jego światło zgasło. Uważam jednak, że nieszczęście jednych nie powinno być nigdy pożywką dla ludzkich hien, pozbawionych empatii i jakiejkolwiek refleksji.
Maksymilian był wspaniałym chłopcem (mimo, ze był dorosły, dla mnie zawsze pozostawał dzieckiem). Miał potężny bagaż doświadczeń życiowych, których nie życzę nikomu, aby takowy dźwigał na swoich barkach.
Nasz kochany Maksiu, teraz już jesteś aniołem, tak jak Twoja mama. Wierzymy, że to właśnie ona się teraz Tobą zaopiekuje i jesteście szczęśliwi, gdziekolwiek teraz przebywacie. Najważniejsze, że jesteś już daleko od niesprawiedliwych ocen osób, którzy nigdy nie nosili Twoich butów. A my musimy nauczyć się żyć bez Ciebie, bez Twojego śmiechu, Twoich żartów, Twoich przemyśleń, ale przede wszystkim bez Twojej miłości, której już nie możesz nam na co dzień okazywać. To nigdy nie będzie proste. Kochamy Cię, a Ty żyjesz w naszych sercach”