W mieście nie działa żadna służba, która realnie zajęłaby się takimi interwencjami, a jasnych wskazówek po prostu brak. Tymczasem zwierzęta potrzebują pomocy — i to natychmiast.

Coraz częściej pojawia się apel, by zadbać o osiedlowe koty na własnym podwórku. Niewielkie domki z pleksi, z suchym posłaniem, wodą i jedzeniem, potrafią zrobić więcej, niż się wydaje. Przezroczyste ścianki sprawiają, że kot czuje się pewniej i wchodzi chętniej. Zima nie wybacza: gdy futro przemoknie, przestaje chronić, a kocięta, starsze i chore osobniki wychładzają się błyskawicznie. Ospiałość, powolne ruchy, lodowate uszy — to sygnały alarmowe. Potrzebne jest ciepłe, spokojne miejsce i delikatne ogrzanie.