Kampania dobiega końca i jak możemy ją określić? Ano tak: knebluje się wolności słowa dziennikarza pozwem. Słyszymy tylko hejt, przepychanki, buńczuczne przerzucanie się pozwami i kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa!

Właśnie dzisiaj (5.04) o godzinie 16:42 otrzymaliśmy pozew. Pozew w trybie wyborczym, ale pod pozwem nie podpisało się KWW tylko osoba prywatna, która przez kilka chwil była bardziej prywatna niż kandydująca. Za co dostaliśmy ten pozew? A no za napisanie prawdy.

W jednej jedynej jak dotąd sprawie w trybie wyborczym, Sąd Okręgowy w Krakowie próbował od ubiegłego wtorku doręczyć odpis wniosku Komitetowi Wyborczemu Wyborców tejże zacnej kandydatki, kierując go na adres, który jest jednocześnie adresem prywatnym tejże osoby i jednocześnie adresem Komitetu Wyborczego tej kandydatki. I – co ciekawe, pismo z Sądu kierowane na adres Komitetu trafia do rąk osoby prywatnej, a np. faktury za materiały wyborcze czy korespondencja od komisarza wyborczego na ten adres kierowana, zostaje tymi samymi rękami odebrana – tymi samymi, czy takimi samymi, bo zapewne już komitetu?

No i dostaliśmy pozew bo niewłaściwie opisaliśmy ręce odbierające: czy to ręce prywatne, czy te same ręce komitetowe? Uważaliśmy, że ręce są jedne: przyjaźnie wychylone w kierunku wyborcy na banerach w przychylnym geście zjednoczenia sił myśli i idei… a tymczasem ręce pokazać musiały tzw „figę”. I za to dostaliśmy pozew.

Odebraliśmy pozew ponieważ nie jesteśmy ściemniaczami 😉

Będziemy informować co dalej. I pamiętajcie w jakie ręce oddacie swoje głosy – bo ręce mogą być te same, ale nie takie same. Teraz będą się do Was wychylać ale potem, jak będziecie w potrzebie to Wam pokażą „wypad”.

Serdeczne pozdrowienia dla niezależnej kandydatki, która prowadziła tyle lat biuro pewnego zależnego posła…