„To już zaczyna być śmieszne. Można włosy z głowy rwać! Ktoś powinien się tym zainteresować” – komentuje jeden z mieszkańców. Problem dotyczy szczególnie przejazdu kolejowego, gdzie czas oczekiwania często przekracza kilka minut. Wydaje się to drobiazgiem, ale w godzinach szczytu opóźnienia kumulują się, a sznur samochodów od strony Rzyk i Zagórnika potrafi sięgać aż za boisko.

Wielu kierowców nie rozumie, dlaczego rogatki są zamykane na długo przed nadjeżdżającym pociągiem. „Cztery minuty stania przed pustymi torami to niby niedużo, ale kiedy do tego doliczyć korki, sytuacja robi się naprawdę uciążliwa” – dodaje inny kierowca.

To nie pierwszy raz, kiedy mieszkańcy zwracają uwagę na ten problem. Padają pytania o możliwość lepszego skoordynowania sygnalizacji lub skrócenia czasu zamykania przejazdu. Pojawiają się też głosy o potrzebie budowy wiaduktu lub innego rozwiązania, które uwolniłoby kierowców od codziennych frustracji. Dodatkowo w godzinach popołudniowych wielu rodziców odbiera swoje dzieci ze szkoły podstawowej nr 2.

Czy ktoś w końcu zajmie się tym problemem? Mieszkańcy liczą, że odpowiednie instytucje pochylą się nad sprawą, zanim ich cierpliwość się wyczerpie. Na razie jednak muszą uzbroić się w jedno – dodatkowy czas na stanie w korkach.

Foto/Wideo: Maciej