Jedna z naszych czytelniczek podzieliła się swoją opinią, nie kryjąc żalu do władz miasta, które – jak stwierdziła – „jakby nie zauważały problemu”. W nadesłanej wiadomości opisuje codzienną walkę mieszkańców z grubą warstwą lodu pokrywającą chodniki. „To jest jakiś absurd” – pisze, wskazując na zagrożenie, jakie taki stan rzeczy stwarza dla pieszych. Szczególnie trudną sytuację mają osoby starsze, niepełnosprawne czy poruszające się z pomocą kul, które nie są w stanie bezpiecznie przemieszczać się po oblodzonych trasach.

„Mój tata, wychodząc z autobusu, nie mógł przejść nawet kilku metrów. Wieczorem sytuacja pewnie będzie jeszcze gorsza, bo warstwa lodu staje się coraz bardziej niebezpieczna” – alarmuje czytelniczka. Zwraca również uwagę, że zmiana władz, na którą wielu liczyło, jak dotąd nie przyniosła oczekiwanej poprawy.

Mieszkańcy ul. Lenartowicza podkreślają, że taka sytuacja nie tylko utrudnia codzienne życie, ale także stwarza realne zagrożenie dla zdrowia i życia. Upadki na śliskiej nawierzchni mogą prowadzić do poważnych urazów, a zima jeszcze się nie skończyła.

Zarówno osoby starsze, jak i rodzice z dziećmi w wózkach apelują o podjęcie działań – posypanie chodników piaskiem czy solą powinno być priorytetem. Problem ten nie dotyczy jednak tylko jednej ulicy, a sygnały o oblodzonych chodnikach docierają także z innych części miasta.

Pytanie, jakie stawiają mieszkańcy, brzmi: czy naprawdę trzeba czekać na tragedię, aby odpowiednie służby zaczęły działać? Czas pokaże, czy władze Andrychowa odpowiedzą na apele i zadbają o bezpieczeństwo pieszych, czy też temat ten znów pozostanie „zamrożony” w dosłownym i przenośnym sensie.